Doniósł na sprawcę, sam dostał zarzuty.

Doniósł na sprawcę, sam dostał zarzuty.

Mariusz Kruszyński usłyszał, że jedna z osób pod osiedlowym sklepem przechwala się dokonanym morderstwem. Zgłosił to na policję. Jednak sam po 10 miesiącach trafił do aresztu. Postawiono mu zarzut niezgłoszenia morderstwa oraz pomocnictwa przy pozbyciu się zwłok.

- To było jakieś science fiction – mówi bohater naszego reportażu.

 

Opowiada, jak dowiedział się, że przychodząca pod osiedlowy sklep osoba chwali się dokonanym morderstwem.

 

- Nie dawało mi to spokoju, więc postanowiłem powiadomić funkcjonariuszy. 10 miesięcy później wtargnęli do mnie funkcjonariusze CBŚ, rzucili na ziemię i skuli – mówi Mariusz Kruszyński.

 

- W jednej chwili główny żywiciel rodziny zostaje zabrany, zamknięty. Zostałyśmy praktycznie same. Bez środków do życia – dodaje jego pasierbica.

 

Mariuszowi Kruszyńskiemu  wielokrotnie przedłużano areszt. W sumie spędził w areszcie niewinnie 14 miesięcy. Na nic  zdały się tłumaczenia, że funkcjonariusze zostali powiadomieni i , że można to łatwo zweryfikować. Co więcej - w chwili morderstwa Mariusz  był na posterunku policji. Kolejne wnioski nie przynosiły rezultatu. Pani prokurator nie chciała przesłuchać funkcjonariuszy CBŚ, o co prosił nasz bohater. Na jednym z posiedzeń sędzia poświęciła na rozpoznanie jego sprawy 33… sekundy.

 

W końcu po dwóch latach postawiono mu zarzuty. Jednak już na pierwszej rozprawie główny świadek wycofał swoje zeznania, przyznając, że chciał się na nim zemścić. W końcu po kilku wyrokach sądowych Mariusz Kruszyński został prawomocnie uniewinniony.

 

Ale to był dopiero początek lawiny zdarzeń.

 

Bohater naszego reportażu złożył doniesienie na prokurator prowadzącą jego sprawę. Zarzucił jej bezpodstawne przedłużanie aresztu, bezprawne ujawnianie zeznań, zatajanie dowodów, świadome wprowadzanie w błąd, dręczenie i zastraszanie.

 

- Utrudniano mi sprawę. Musiałem się nabiegać, żeby cokolwiek się ruszyło – relacjonuje.

 

Prokuratura Okręgowa wszczęła postępowanie i zawnioskowała o uchylenie prokurator immunitetu. Bez powodzenia. Nie zgodził się okręgowy sąd dyscyplinarny.

 

Za to niedługo potem Mariusz Kruszyński ponowie usłyszał zarzuty… Tym razem o oszustwo. Głównymi świadkami oskarżenia byli ludzie, których w poprzednim procesie on wskazał jako zabójców.

 

Cała ta sprawa negatywnie odbiła się na rodzinie Mariusz Kruszyńskiego. Jego żona przeżyła załamanie psychiczne i próbowała popełnić samobójstwo. Dzieci są nadal w rodzinie zastępczej, a on sam jest on pod stałym nadzorem kuratora sądowego, jak również kuratorów rodzinnych.

 

Reportaż Martyny Gacioch.