Depozycie sądowy, otwórz się!

Depozycie sądowy, otwórz się!

Ewa Kołodziejczyk może zostać eksmitowana ze swojego domu z czwórką dzieci. Przestała spłacać kredyt, bo ciężko zachorowała. Pieniądze na jego spłatę ma, ale od półtora roku sąd trzyma je w depozycie. Ten sam sąd, który jednocześnie domaga się pieniędzy od Pani Ewy.

Ewa Kołodziejczyk może zostać eksmitowana ze swojego domu z czwórką dzieci. Przestała spłacać kredyt, bo ciężko zachorowała. Pieniądze na jego spłatę ma, ale od półtora roku sąd trzyma je w depozycie. Ten sam sąd, który domaga się pieniędzy do Pani Ewy.

 

Ewa Kołodziejczyk 8 lat temu rozwiodła się z mężem. Od tego czasu samotnie wychowuje czworo dzieci - autystycznego Mateusza i trzy córki. Mąż miał problemy z alkoholem, urządzał awantury i jak wspomina pani Ewa podnosił na nią rękę. W końcu wyrzucił ją z dziećmi z domu.

 

- Po jedenastu latach małżeństwa mogłam wziąć tylko rzeczy osobiste – wspomina pani Ewa.

 

Dała radę

 

Na początku było bardzo ciężko. Zamieszkała z dziećmi u rodziców. Podejmowała się każdej pracy. Wszystko po to, aby utrzymać rodzinę.

 

W końcu zaczęła stawać na nogi. Postawiła na użyczonej przez brata działce dom. Musiała też wziąć z banku kredyt. Otworzyła własną działalność gospodarczą. Jednak stabilizacja nie trwała długo.

 

- W pewnym momencie po prostu zaczęłam się bardzo źle czuć. Lekarka zdiagnozowała nowotwór. Trzeba było jak najszybciej iść do szpitala – mówi pan Ewa.

 

Teraz jej zdrowie było priorytetem. Pieniądze zamiast na spłatę kredytu, szły na bieżące potrzeby, w tym leki.

 

- Za niedługo zapukał komornik do mych drzwi – mówi pani Ewa.

 

 

Bank zażądał od niej spłaty zaległości. Bez problemu mogłaby spłacić długi, bo ma pieniądze… w sądzie.

 

Pieniądze są, ale ich nie ma.

 

 

Ratunkiem dla rodziny mogłyby być pieniądze z licytacji gospodarstwa w którym wcześniej mieszkała pani Ewa z byłym mężem. Nie płacił alimentów, ani należnych jej pieniędzy z podziału majątku, więc i do niego przyszedł komornik.Pieniądze ściągnął – są w depozycie sądowym. Dla Pani Ewy, ale ona ich nie dostała, choć ma nóż na gardle.

 

„Byłam wściekła, zła rozgoryczona”

 

Sprawa ściągania pieniędzy dla pani Ewy trwa bardzo długo –pięć lat. Sprawa ściągania pieniędzy od pani Ewy błyskawicznie – dwa lata. A to ten sam sąd, i ten sam wydział sądowy.

 

- Sprawa w sądzie jest pięć lat. I nic nie wiadomo. Co się dzieje z pieniędzmi i czy zostaną wypłacone – mówi bratowa pani Ewy.

 

Gdyby pieniądze sąd jej wypłacił, w ogóle nie byłoby problemu ze spłatą długów. Komornicy chcą pieniądze od pani Ewy, ale należących do niej pieniędzy nie oddają. Pani Ewa wkrótce może stać się bezdomną.

 

- Sad w jednej sprawie działa bardzo opieszale. A w międzyczasie występuje o licytację mojego domu. To ma być 10 listopada – informuje bohaterka naszego reportażu.

 

Czy uda się uniknąć eksmisji? Jak to możliwe, że w tym samym wydziale sądu jedna egzekucja może trwać bardzo wolno, druga bardzo szybko? O to wszystko będziemy pytać już w najbliższą niedzielę o 19:30.

 

Reportaż Magdaleny Gębickiej.

 

W drugiej części programu wrócimy do sprawy śmierci Anaid, a raczej do seksafery na Pomorzu. Dziewczyna rzuciła się pod pociąg. Rodzina twierdzi, że jest w to zamieszany Krystian W. Przed naszym programem Krystian W. nie miał żadnych zarzutów, nie był aresztowany, a prokuratura nie widziała przestępstwa.  Teraz prokuratura stawia mu kolejne zarzuty, w tym obcowania z małoletnimi i gwałtu. Ma już ich w sumie prawie trzydzieści.