Czy urzędnik nie ma linijki?
Przez osiem lat nie mogą wybudować domu. Na ich drodze stoją urzędnicy. Choć ich kolejne decyzje są cały czas uchylane przez sądy, to nic się nie zmienia.
Przez osiem lat nie mogą wybudować domu. Na ich drodze stoją urzędnicy. Choć ich kolejne decyzje są cały czas uchylane przez sądy, to nic się nie zmienia.
Marek Zawadzki wraz z żoną chciał zbudować dom tam, gdzie się urodził. Po uzyskaniu pozwolenia, rozpoczął budowę. Wtedy zaczęły się kłopoty. Urzędnicy zaczęli mnożyć przeszkody.
- Spór zaczął się o dwadzieścia centymetrów – mówi rozgoryczony pan Marek.
Tyle, że urzędnicy najpierw stwierdzili, że dom jest za wysoki o metr. Zmierzyli to, jak mówi pan Marek, „na oko”. Sądownie ustalono, że to faktycznie nie jest metr i nie ma podstaw do wstrzymania budowy.
- To są bardzo proste czynności, które generalnie są nauczane w szkole podstawowej. Metr jest jednostką niezmienną - zauważa jeden z ekspertów.
Jednak urzędnicy cały czas mają zastrzeżenia. A to, że cała powierzchnia domu jest inna, a to, że dom jest byt blisko lasu. I te kolejne zastrzeżenia obalały kolejne sądy. I tak osiem lat.
Bez szans?
Budowa nie jest cały czas skończona. Powiatowa Inspektor Nadzoru Budowlanego, która zapewniała o chęci porozumienia, przerwała mediację, którą prowadził sąd.
- Nie życzę żadnemu inwestorowi, żeby próbował w tej miejscowości zbudować dom – mówi nasz ekspert.
Ostateczny wyrok w tej sprawie ma zapaść w lutym.
Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Małgorzaty Cecherz. Powiatowa Inspektor Nadzoru Budowlanego w będzie tłumaczyć się w studiu czy, jak uważa pan Marek, uwzięła się na niego.
W drugiej części programu wrócimy do historii Władysława Rynkiewicza. Chorego psychicznie mężczyznę wypuściła ze szpitala psychiatrycznego… pielęgniarka. Pan Władysław zginął pod kołami pociągu. Po naszym programie prokuratura wznowiła zawieszone śledztwo. Analizuje opinię biegłych z Wrocławia, którą pokażemy w programie. Czy uda się znaleźć winnych?