Czy policja radzi sobie z nielegalnymi wyścigami?
Szybkie samochody, olbrzymia prędkość i śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy policja radzi sobie z nielegalnymi wyścigami ulicami polskich miast?
Tylko w przeciągu kilkunastu dni na przełomie lipca i sierpnia całą polską dwukrotnie wstrząsnęła informacja o wypadkach, w których zginęli młodzi ludzie.
Do tragicznego wypadku przy moście Dębnickim w Krakowie doszło w nocy z 14 na 15 lipca 2023. Żółty Renault z ogromną prędkością przejechał przez skrzyżowanie, ściął m.in. uliczną latarnię, a następnie dachował po bulwarach wiślanych. W wypadku zginęli czterej młodzi mężczyźni: 20-letni Marcin H., 24-letni Michał G., 23-letni Aleksander T. i 24-letni Patryk P.
Do kolejnego doszło niecały miesiąc później w nocy z 11 na 12 sierpnia w Harmężach pod Oświęcimiem. Samochód żółty Renault Megane wypadł z jezdni na łuku drogi i uderzył w słup energetyczny. Na miejscu zginęło trzech mężczyzn w wieku 17, 21 i 23 lat.
Obie te tragedie łączą szybkie, sportowe samochody, olbrzymia prędkość którą i młody wiek ofiar. Na ulicach polskich miast od dawna organizowane są nielegalne wyścigi, podczas których przepisy ruchu drogowego nie są przestrzegane w najmniejszym stopniu. Wakacyjne wypadki pokazują, że jest to prosta droga do tragedii.
Polska Policja, mimo wiedzy na ten temat, zdaje się nie radzić sobie z tym zjawiskiem. W programie "Państwo w państwie" stawiamy pytanie, czy na młodych piratów drogowych w sportowych autach jest jakikolwiek sposób. Leszek Dawidowicz rozmawia o tym zarówno z organizatorami nielegalnych wyścigów, jak i policjantami drogówki.
Leszek Dawidowicz
reporter