Był bezpłodny. Został ojcem

Był bezpłodny. Został ojcem

Opiekowała się swoim chorym mężem. Teraz musi spłacać zachowek mężczyźnie, który twierdzi, że jest jego synem. Badania genetyczne pokazują, że mężczyzna był bezpłodny.

Dorota Szymanik była drugą żoną Pana Zbigniewa. Po ślubie kupili małe mieszkanie w Warszawie. Pierwsza żona, będąc w ósmym miesiący ciążu, wniosła o rozwód. Urodziła syna miesiąc po wyroku sądowym, a Zbigniew Szymanik wyjechał na paroletni kontrakt za granicę.

 

- Ona na rozprawie rozwodowej powiedziała, że zaszła w ciążę z innym mężczyzną, że dziecko nie jest mojego męża i na tej podstawie chce rozwodu, bo chce sobie ułożyć życie z innym mężczyzną - mówi Dorota Szymanik.

 

Podczas nieobecności Pana Zbigniewa, była żona podała w urzędzie stanu cywilnego, że to jednak on jest ojcem jej dziecka. Następnie występowała o podwyższanie alimentów dla syna, aż do osiągnięcia przez niego pełnoletności.

Po powrocie z kontraktu, Zbigniew Szymanik zwrócił się o zaprzeczenie ojcostwa. Poddał się badaniom, które wykazały, że jest bezpłodny. Sąd jednak nie wziął ich pod uwagę. Oparł się na przeprowadzonych badaniach krwi, które - choć nie wykluczyły ojcostwa - to też go nie potwierdziły.

 

Aby zabezpieczyć swoją obecną żonę, Pan Zbigniew sporządził testament. Zapisał jej wszystko, a mężczyznę, który miał być jego synem, wydziedziczył. W dokumencie napisał, że domniemany syn nienawidził go i nie interesował się nigdy jego stanem zdrowia. Dodatkowo, przekazał notarialnie żonie darowiznę. Była to połowa udziału w kawalerce, będąca współwłasnością małżeńską.

 

Pomimo tych dokumentów, sąd nakazał Dorocie Szymanik zapłatę zachowku – ponad 30 tys. zł., uznając, że Zbigniew Szymanik jest jednak ojcem. 

 

- Sąd w pierwszej instancji powiedział, że jestem niewdzięczna, że mam płacić - opowiada Pani Dorota.

 

Nie mając żadnych oszczędności, ciężko chora kobieta musiała się zadłużyć. Dodatkowo ZUS zabiera jej pół renty i jako rentę rodzinną, przekazuje mężczyźnie. Jedyne, co jej zostało, to małe mieszkanie w Warszawie.

 

- Zabiera mi rentę, zabiera mi wszystko. Nie mam za co spłacać kredytu w banku. Ja już miałam takie myśli, żeby popełnić samobójstwo. Mam dosyć - mówi ze łzami w oczach Pani Dorota.

 

W studiu będziemy rozmawiać z mężczyzną, który twierdzi, że jest synem Zbigniewa Szymanika. Będziemy również pytać jak to możliwe, że sąd uznał bezpłodnego Pana Zbigniewa za ojca.

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz.

 

W drugiej części wrócimy do historii czternastoletniej Anaid, która popełniła samobójstwo. Prokuratura postawiła Krystianowi W., mężczyźnie z którym się spotykała, zarzuty o dokonanie kolejnych pięciu czynów. Cztery z nich dotyczą obcowania płciowego z  małoletnimi poniżej 15 roku życia.