Broń bez pozwolenia

Broń bez pozwolenia

- Ten egzamin wyglądał w taki sposób, że nie trzeba było w ogóle na niego przychodzić - mówi nam świadek koronny.

- Ten egzamin wyglądał w taki sposób, że nie trzeba było w ogóle na niego przychodzić - mówi nam świadek koronny.

 

W niedzielnym odcinku poruszymy problem wydawania w Polsce pozwoleń na broń. Świadek koronny, z którym rozmawialiśmy ujawnił, że już w 2006 roku składał zeznania w prokuraturze informując śledczych o nieprawidłowościach, które panują przy wydawaniu pozwoleń na broń w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

 

- W tamtych czasach w łodzi można było załatwić wszystko. Ja załatwiłem sobie świadectwo ukończenia szkoły, które to było wymagane w licencji i pozwoleniu na broń. Zgłosiłem się do jednej osoby tutaj w Łodzi, która wiedziałem, że miałem bardzo dobre powiązania i z prokuraturą i z policją. Ta osoba zaproponowała mi, że jest mi w stanie załatwić takie pozwolenie na broń - mówi  koronny. 

 

Wtedy prokuratura nie dała wiary tym zeznaniom i śledztwo wobec policjantów umorzyła. Dopiero teraz, gdy sprawa uzyskania pozwolenia na broń przez byłego ministra sprawiedliwości – Cezarego Grabarczyka ujrzała światło dzienne, prokuratorzy zdecydowali się postawić policjantom zarzuty.

 

- Materiały, które zostały zgromadzone w trakcie śledztwa dały podstawy do przedstawienia zarzutów czterem funkcjonariuszom policji. W zarzutach opisano poświadczenie nieprawdy w dokumentacji egzaminacyjnej. Wskazane poświadczenie nieprawdy wiązało się, jak ustalono, z niedochowaniem wymaganej przepisami procedury związanej z przeprowadzaniem egzaminu - mówi prokurator Janusz Walczak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.  

 

Czy przez lata bezczynności śledczych, w Komendzie w Łodzi wydawano broń omijając procedury? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w przedostatnim w tym sezonie odcinku "Państwa w państwie".

 

- Ten egzamin wyglądał w taki sposób, że nie trzeba było w ogóle na niego przychodzić. Egzamin, żeby dojść do tego egzaminu, trzeba było uczestniczyć w kursie 30 dniowym. Kto sobie to załatwiał po tzw. układzie do tego kursu w ogóle nie przystępował. Dostawał zaświadczenie o ukończeniu kursu  po czym składał papiery stosowne do KWP w Łodzi o przystąpieniu do egzaminu - dodaje świadek koronny.

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz