Bez troski...

Mieli go pilnować, zostawili samego! W szkole specjalnej powiesił się młody chłopak- dyrekcja wiedziała o jego skłonnościach samobójczych, mimo to wychowawca pozwolił mu wyjść z zajęć. Prokuratura nie widzi winnych.

Mieli go pilnować, zostawili samego! W szkole specjalnej powiesił się młody chłopak- dyrekcja wiedziała o jego skłonnościach samobójczych, mimo to wychowawca pozwolił mu wyjść z zajęć. Prokuratura nie widzi winnych.

 

22 letni Sebastian cierpiał na lekkie upośledzenie umysłowe. W związku z tym uczęszczał do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Targu. Chłopak miał problemy natury psychologicznej, przejawiał też skłonności samobójcze

 

Jak byłam w pracy otrzymałam od syna smsa: „Mamo, posłuchaj mnie, ja siebie zabiję, na pewno tak zrobię. Wiem, że będę za to w piekle, ale mam tego dość” - opowiada matka Ewa Świątek

 

Sebastian został objęty specjalnym programem, który miał go ochronić. W tym najtrudniejszym okresie powinien być pod stałym nadzorem. Pracownicy ośrodka zostali o tym poinformowani, kadra była świadoma jak wygląda sytuacja Sebastiana.

 

Regularnie spotykają się zespoły do udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej, także co najmniej raz w ciągu półrocza taki zespól się spotyka i analizuje sytuację każdego ucznia – mówi Rafał Czajkowski, psycholog z ośrodka w Nowym Sączu

 

25 października 2018 roku odbywały się zajęcia sportowe. Sebastian zgłosił wychowawcy, że nie chce brać w nich udziału. Ten, wbrew statutowi szkoły, pozwolił chłopcu wyjść do pomieszczenia obok.

 

Wychowawca zaczynając pracę w ośrodku podpisał kartę praw i obowiązków nauczyciela. Sam na siebie wziął ten obowiązek. Tam stoi jasno, jeśli uczeń oddali się z pola widzenia nauczyciela, ten jest zobowiązany niezwłocznie zawiadomić dyrekcje i rodziców - tłumaczy adwokat, Ewa Szpak

 

Tak się jednak nie stało. Sebastian został kilkadziesiąt minut sam w pomieszczeniu do gimnastyki. Znajdowały się tam drabinki, przyrządy do ćwiczeń. To wystarczyło – chłopak się powiesił. Wychowawca twierdzi, że nie miał wpływu na to co się stało.

 

Jak pojechaliśmy po rzeczy syna, to ten pan jeszcze powiedział, że Sebastian nie był ubezwłasnowolniony, więc niby dlaczego on miał go pilnować.Tam nie było nawet zwykłego, ludzkiego słowa przepraszam – opowiada matka.

 

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa z Zakopanego. Postępowanie zostało jednak umorzone. Śledczy nie dopatrzyli się w postępowaniu wychowawcy narażenia na utratę zdrowia i życia, nie postawili również zarzutu niedopełnienia obowiązków. Pełnomocnik rodziny wskazuje całą listę zaniedbań prokuratury.

 

Muszę stwierdzić, że tu nie było chęci wyjaśnienia tej sprawy.Oddalano wszystkie nasze wnioski dowodowe. Prokurator sam pozbawił się możliwości wyjaśnienia tej sprawy- tłumaczy mecenas Szpak

 

Takie rozstrzygnięcie tej sprawy i brak dociekliwości prokuratury powoduje, że rodzina stawia pytania o bezstronność. Mogą się one rodzić, gdyż wychowawca pełni również inną rolę zawodową- jest kuratorem sądowym

 

Osoba o której rozmawiamy w dalszym ciągu jest kuratorem, do tej poty nie było żadnych podstaw aby podejmować wobec niego jako kuratora jakichś kroków dyscyplinarnych - mówi Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu

 

Rodzina Sebastiana zapowiada, że będzie dążyć do wznowienia postępowania i wyjaśnienia sprawy do końca. Więcej w reportażu Agnieszki Zalewskiej