Bandyci w kapciach

Policjanci w cywilu pomylili adresy. Lokatorzy, myśląc, że to napad próbowali się bronić. W konsekwencji są oskarżeni o napaść na funkcjonariuszy.

Policjanci w cywilu pomylili adresy. Lokatorzy, myśląc, że to napad próbowali się bronić. W konsekwencji są oskarżeni o napaść na funkcjonariuszy.

 
Rodzina Toczyskich mieszka w bloku przy ulicy Chrobrego w Siedlcach. Jest to nieduży budynek, wszyscy się tam znają. 22 października 2016 roku w bloku miała miejsce interwencja policji. Do jednego z mieszkań zaczęli się dobijać nieumundurowani funkcjonariusze. Właścicielki nie było w mieszkaniu. Jest to samotna kobieta, której syn ksiądz służy na misji w Boliwii. Poprosiła wcześniej swoją rodzinę, mieszkającą piętro niżej, aby pilnowali mieszkania, gdyż od kilku dni nachodzą ją dziwni ludzie. Dlatego też gdy Ewelina Toczyska zobaczyła dobijających się do drzwi policjantów w cywilu uznała, że to właśnie osoby nękające ciotkę i postanowiła zainterweniować.
 
Mama dwa dni wcześniej mówiła, że ciocię ktoś nachodzi, jakieś obce osoby. To jest spokojna osoba, nigdy nie była o nic podejrzana, nie dostała nawet mandatu. Więc jak zobaczyłam te osoby to zaniepokojona poprosiłam tatę żebyśmy poszli sprawdzić co się dzieje – opowiada Ewelina Toczyska
 
Gdy wraz z ojcem podeszła do policjantów, aby dopytać kim są, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Toczyscy twierdzą, że policjanci się nie wylegitymowali, jedynie powiedzieli że są funkcjonariuszami. Ta wersja nie wydała się rodzinie wiarygodna i postanowili wezwać „prawdziwy” w ich mniemaniu, patrol.
 
Krzyknęłam że idę do domu zadzwonić na policję i zaczęłam zbiegać z tych schodów. W tym momencie ten mężczyzna zbiegł, złapał mnie za rękę, przyciągnął i zaczął przytrzymywać. Strasznie się przestraszyłam - byłam pewna że to jest przestępca – opowiada Ewelina Toczyska
 
Doszło do szarpaniny. Jej przebieg jest różnie opisywany przez strony. Policjanci twierdzą, że zostali zaatakowani i pobici. Napastnikami mieli być: Tadeusz Toczyski- emeryt, sąsiad- profesor miejscowego uniwersytetu oraz Ewelina- 20 letnia studentka. To ona miała kierować całą akcją.
 
Ta niska blondyneczka, która jest osobą oskarżoną w tej sprawie kreuje się teraz na osobę pokrzywdzoną, a od początku tego zajścia zachowywała się bardzo brutalnie, agresywnie, a do tego wulgarnie o czym zapewne teraz nie wspomina. – mówi podinsp. Katarzyna Kucharska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu
 
Toczyscy z kolei wskazują funkcjonariuszy jako agresorów. Twierdzą, że byli przez nich bici i obrażani.
 
Płakałam z przerażenia, nie wiedziałam co się dzieje. A ta kobieta powiedziała wtedy do mnie „milcz suko”. Dosłownie zaczęła mnie wyzywać. Byłam skuta w kajdanki, a ona wbiła mi łokieć w plecy, miałam głowę przy samych kolanach. Strasznie mnie to bolało – mówi Ewelina
 
Po całym zdarzeniu ruszyły dwa śledztwa. Jedno w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, drugie dotyczące zachowania Toczyskich. Finalnie sprawa policjantów została umorzona. Przeciwko Toczyskim został skierowany do sądu akt oskarżenia. Dotyczy zorganizowanej napaści na funkcjonariuszy wykonujących obowiązki służbowe.
 
Postępowanie prowadzone przez prokuraturę rejonowa w Siedlcach dotyczyło kwestii czynnej napaści na funkcjonariuszy policji. W tej sprawie Ewelina T. i Tadeusz T. mieli status podejrzanych. W tej sprawie został skierowany do sądu akt oskarżenia – mówi Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
 
Najciekawszy jest jednak sam powód interwencji. Okazało się, że funkcjonariusze pomylili mieszkania. Mieli interweniować w sprawie skradzionej biżuterii, ale pod numerem 60 a nie 50. Policja tłumaczy to niezawinioną omyłką pisarską.
Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Magdaleny Gebickiej